sobota, 31 stycznia 2015

Deadpool Volume 3 dobiega końca

Gdy jakiś czas temu Marvel w swych zapowiedziach ogłosił, że na przestrzeni zbliżających się tygodni zginie postać z "Dead" w imieniu, oczywiście pierwsze skojarzenie mogło paść na Deadpoola. Patrząc jednak na wyniki sprzedaży zeszytów i wydań zbiorczych Najemnika, taki ruch wydawał się bardzo pochopny. Teraz niestety potwierdzono, że aktualnie trwający run Gerry'ego Duggana i Briana Posehna zakończy się na numerze #45. Będzie to jednocześnie jubileuszowy 250 numer zliczając wszystkie zeszyty kanonicznego Deadpoola, a więc tego z głównego uniwersum - Ziemii 616. 

Deadpool Volume 3 #45 w sprzedaży pojawi się na początku kwietnia. Co ciekawe, jak wyliczyli fani Najemnika, jeśli włodarze Marvela będą trzymać się harmonogramu i będą wypuszczać kolejne numery VOLUME 3 nadal co dwa tygodnie, ostatni numer pojawi się dokładnie 1 kwietnia, a więc w Prima Aprillis. A to może oznaczać bardzo wiele, zwłaszcza to, że śmierć Poola będzie tymczasowa. Mając na uwadze film kinowy i możliwy wzrost zainteresowania postacią, Dom Pomysłów z pewnością będzie chciał na tym skorzystać. 

Tak więc nie trzeba załamywać rąk, Deadpool powróci. Tylko czy w równie dobrej formie jak obecnie?

środa, 28 stycznia 2015

Chimichanga 001

Pierwsza odsłona rubryki, która pojawiając się raz na jakiś czas, prezentować będzie zestawianie wybranych i wartych uwagi grafik związanych z Deadpoolem. 
Dzisiejsze numero uno to alternatywne okładki nie-Deadpoolowych komiksów. Zapraszam. 

Uncanny Avengers #1
Po zakończeniu świetnego runu w UNCANNY X-FORCE VOLUME 1 scenarzysta Rick Remender objął nową serię UNCANNY AVENGERS. Pierwszy numer UA doczekał się kilku wariantów okładek w tym także z Najemnikiem zachęcającym Remendera do włączenia go do składu powstającej drużyny. 

Thanos Rising #1
Deadpool podkładający poduszkę pierdziuszkę tytułowemu Thanosowi, jednemu z najpotężniejszych złoczyńców całego uniwersum Marvela. 

Daredevil #505
Drapanie po tablicy, zgniatanie folii aluminiowej i gwizdek ultradźwiękowy. Wilson dla zabawy wystawia na ciężką próbę wyostrzony słuch Daredevila. 

niedziela, 25 stycznia 2015

Deadpool Volume 3 #7-12: Soul Hunter

Podtytuły kolejnych zeszytów to: "Drinking Game", "Running with the Devil", "The Devil & the Deep Blue Sea", "Eight Legs to Kick You", "Dare to be Deviled" oraz "Damned if You Win, Damned if You Lose". 
Scenariusz: Gerry Duggan i Brian Posehn.
Rysunki: Scott Koblish i Mike Hawthorne.

Gdy w pierwszej historii nowego woluminu Stephen Strange w rozmowie z Deadpoolem zasugerował, że Najemnik ma jakiś problem, ciężko było zgadnąć, o co może właściwie chodzić. Teraz, gdy świadomość agentki Preston została przeniesiona do umysłu Wilsona otrzymujemy motywy sugerujące, że w runie Duggana i Posehna czytelnicy będą mieli wgląd w psychikę Najemnika. Umysł Wilsona zostaje przedstawiony jako rozhuśtany, pełen skrajności, chaotyczny i nieprzewidywalny, czyli dokładnie taki, jaki teoretycznie można było się spodziewać, zwłaszcza czytając przygody Deadpoola od dłuższego niż tylko nowy rozdział czasu. Teraz jednak okazuje się, że za jego zachowaniem i działaniami może skrywać się drugie dno. I obecność Preston odegra w tym znaczącą rolę. W tej chwili już nie uważam, jak to miało miejsce w recenzji pierwszego tomu, że chodzi tylko o zniknięcie drugiego dymku myślowego, musi chodzić o coś zupełnie innego.

Stan umysłowy protagonisty serii nie jest to jednak przewodnim tematem drugiego tomu, zostaje wyraźnie zaakcentowany, ale ustępuje miejsca dużo lżejszemu łańcuchowi zdarzeń. Pewien podrzędny demon imieniem Vetis zmusza Deadpoola do znalezienia kilku dusz w ramach ich dawnej umowy. W zamian demon obiecuje zostawić w spokoju Michaela, z którym także miał zawarty pakt, a w ramach którego nekromanta dysponował mocą wskrzeszania, a jaki efekt to przyniosło, byliśmy świadkami w tomie "Dead Presidents". Domyślając się możliwego przekrętu ze strony wysłannika piekieł, Wade obmyśla swój własny plan nie bacząc na zdanie innych.

Nieco rozwinięte zostaje najbliższe otoczenie samej agentki Preston, skazanej na obcowanie z Wadem. Okazuje się, że ma ona nie tylko męża ale i kilkuletniego synka, których Deadpool z chęcią odwiedza. Jednak z każdą kolejną jego wizytą można sobie uzmysłowić, że przebywanie w otoczeniu Najemnika może być bardzo niebezpieczne. Najpierw niezapowiedziana, nocna wizyta w domu Prestonów, a przy następnej okazji... uwięzienie ich. Na chwilę zjawił się też zatroskany przyjaciel agentki, jej partner z SHIELD Scott Adsit, o którym dowiadujemy się pewnego niezwykle wstydliwego sekretu.

Także przyjaciele Wilsona muszą mieć się na baczności będąc w jego pobliżu. Rozdygotany umysł Deadpoola podsuwa mu często tak absurdalne pomysł, że nikt nie jest w stanie nadążyć za jego tokiem myślenia. W tej historii w pewnym momencie Wade w ramach wspomnianego przeze mnie planu postanawia zabić Michaela, aby przez jego duszę, która jest skazana na piekło w ramach umowy z Vetisem, otrzymać pomoc od Mephisto, króla świata podziemnego. Takie działanie owszem, przynosi oczekiwany rezultat, ale nie wydaje się, aby poniesiona na ten rzecz ofiara rekompensowała w całości doświadczone przez nekromantę cierpienie, gdy okazuje się, że tych kilka dni ziemskich, przez które Wilson starał się pokonać Vetisa, było kilkoma latami z perspektywy Michaela, a które spędził w piekielnych czeluściach. Oprócz Michaela pojawia się także drugi nowopoznany przyjaciel Najemnika - duch Beniamina Fraklina. W "Soul Hunter" stanowi on jedynie humorystyczny przerywnik.

Poszukiwania na początku wydają się to łatwym zadaniem, ale gdy okazuje się, że w zamian za duszę poszukiwani ludzie otrzymali nadludzkie zdolności i dochodzi do konfrontacji z nimi, sprawy się komplikują. Poza tym Vetis to nie jedyne zagrożenie. Okazuje się, że Deadpool nieświadomie dla siebie stał się bankiem organów dla pewnej dobrze zorganizowanej i opłacanej bandy. Ten wątek jednak, podobnie jak zagadka dotycząca psychiki Najemnika, znajdzie zapewne ciąg dalszy w kolejnych numerach. Otrzymujemy taż kilka kolejnych gościnnych występów. W pierwszym tomie pojawili się na chwilę Avengers, w drugim epizody zaliczyli Jessica Jones, Spider-Man i Daredevil. Najwięcej miejsca otrzymał Ścianołaz, który jednak w tej odsłonie był zupełnie inny niż dotychczas. Brzmi to dość tajemniczo i takie w zasadzie jest, gdyż obecnie rolę najpopularniejszego obrońcy Nowego Jorku, o czym nikt z całej reszty superbohaterów nie wie, sprawuje nie kto inny jak Doctor Octopus, dotychczas jeden z najzacieklejszych przeciwników prawdziwego Spider-Mana.

W kwestii oprawy historii doszło do zmiany i pomimo wcześniejszych zapowiedzi Tony Moore, rysownik odpowiadający za szkice pierwszego tomu, nie pozostał długo przy Poolowym projekcie . W moim odczuciu Moore zaprezentował się z bardzo dobrej strony, jednak włodarze Marvela postanowili na siłę uszczęśliwić czytelników i zafundowali zastępstwo, co prawdopodobnie zapowiada, że VOLUME 3 nie będzie miał regularnego rysownika. Miejsce Moore'a zajęli na (jeden numer) Scott Koblish oraz (na resztę historii) Mike Hawthorne. Jeśli chodzi o style pracy Moore'a i Hawthorne'a, to są one bardzo zbliżone, przy czym pierwszy rysownik rysuje bardziej szczegółowo. Natomiast jeśli chodzi o Koblisha, to jego stylizowany na początek lat '80-tych rysunki przypadły mi do gustu, ale jeśli miałoby to tak wyglądać na dłuższą perspektywę numerów, to mógłbym mieć z tym problem.

Przechodząc do podsumowania, powtórzę niejako formułę z pierwszego tomu, bo ocena obu sześciozeszytowych historii wypada bardzo podobnie. Obie może nie są niczym wybitnym, ale sprawnie napisaną historią zapewniającą rozrywkę na dobrym poziomie. Nie taką, do której będzie się wracać i wspominać po latach, ale na tyle dobrze wzbogaconą w ciekawe motywy towarzyszące, że nadal rokuje niezwykle optymistycznie na przyszłość.

poniedziałek, 19 stycznia 2015

Castle 4x02: "Heroes and Villains"

CASTLE to serial kryminalny, który jakoś nigdy specjalnie nie przykuł mojej uwagi. Zdarzyło mi się obejrzeć w telewizji kilka odcinków, ale nie było w nich nic, co na dłużej zatrzymałoby mnie przy tej produkcji. Jednak za namową Adolfa z Panteonu, postanowiłem obejrzeć drugi epizod czwartego sezonu pod tytułem "Heroes and Villains". 

Gdy w jednym z nowojorskich ciemnych zaułków w nietypowych okolicznościach ginie mężczyzna, do akcji wkracza dwójka głównych bohaterów, policjantka Kate Beckett i jej partner, znany pisarz Richard Castle. W kreacji tych postaci nasuwa mi się podobieństwo względem Z ARCHIWUM X, gdzie Dana Scully spoglądała na wszystko chłodnym okiem realistki a Fox Mulder brał pod uwagę każde, nawet najbardziej nieprawdopodobne rozwiązanie. Tutaj jest podobnie, Beckett twardo stąpa po ziemi, a Castle często buja w obłokach. Na tym podobieństwa się jednak kończą, gdyż oba seriale oprócz tego różni niemal wszyyystko. I tylko o THE X-FILES można powiedzieć, że w swoich czasach było serialem kultowym. Tutaj otrzymujemy sporo humoru i dużo mniej poważny ton.

Wracając do odcinka, to oprócz całkiem ciekawie dobranych partnerów, otrzymujemy masę nawiązań do popkultury. Znajdzie się także mały smaczek względem Deadpoola, co z czystym sumieniem muszę przyznać, że w głównej mierze przekonało mnie do seansu. Było to dobitne nawiązanie do okładki pierwszego numeru regularnej serii Deadpoola z 1997 roku. Jednak gdy bohaterowie serialu zaczynają rozmawiać o komiksowych postaciach i ich losach to muszę zaznaczyć, że absolutnie nie zgadzam się ze stwierdzeniem, które padło z ekranu. Deadpoola nie można postawić w jednym szeregu ze Spider-Manem czy Daredevilem, zwłaszcza pod względem prowadzonych przez nich działalności czy też ich charakterów. Zaserwowane uogólnienie to gruba przesada. 

Jak już wcześniej wspomniałem, CASTLE to bardzo luźne podejście do tematu policji, co nie tylko wiąże się ze sporą dawką humoru, ale także wieloma uproszczeniami, graniczącymi niemal z deaux ex machina. Bywa to niezwykle irytujące, zwłaszcza gdy zostaje zaserwowane niemal na samym początku. Nie wydaje mi się, aby fizycznie było możliwa sytuacja, gdy jeden człowiek jest w stanie mieczem rozciąć wzdłuż drugiego człowieka. Do tego dochodzi banał w postaci niezwykle denerwującej szefowej, która czym prędzej chce zamknąć sprawę i swój czas antenowy przeznacza niemal wyłącznie na poganianie swoich podwładnych. Podobało mi się za to sprawca wyłonił się na sam koniec i okazał się dość niespodziewany. 

Podchodząc do odcinka, czy też samego serialu jako całości, nazbyt poważnie trudno go pozytywnie oceniać. Być może CASTLE zalicza się do takich lekkich seriali, przy których widz ma tylko rozsiąść się wygodnie w fotelu i dla relaksu na chwilę wyłączyć myślenie. Może, ale nawet mając to jednak na uwadze, na pytanie czy poleciłbym obejrzenie tego odcinka odpowiedziałbym krótko: niekoniecznie.