czwartek, 5 stycznia 2017

Deadpool Volume 2 #30-31 "I Rule, You Suck"

Scenariusz: Daniel Way.
Rysunki: Bong Dazo.
W jednej z pierwszych historii swego runu w DEADPOOLU VOLUME 2 Daniel Way wykorzystał motyw zombie. W "I Rule, You Suck" scenarzysta wykorzystuje inne, może nawet bardziej znane potwory - wampiry, a jego dwuczęściowa opowieść nawiązuje do większego wydarzenia, które na przełomie 2010 i 2011 roku przetoczyło się przez Uniwersum Marvela. "Curse of the Mutants", jak nazywał się ten event, opowiada o tym jak syn Drakuli Xarus, wraz z większością swoich pobratymców chciał przejąć władzę nad światem. Dysponując specjalnymi amuletami chroniącymi je przed promieniami słońca wampiry wyszły z cienia i postanowiły narzucić nowy ład na świecie.

"I Rule, You Suck" dzieje się na uboczu głównego wydarzenia. Mystikos, klan nieszkodliwych wampirów, które co ciekawe prowadzą szpital dla zwykłych ludzi, wynajmują Wilsona jako ochroniarza przed swymi agresywnymi pobratymcami - klanem Szponów. Wade, pomimo początkowego sceptycyzmu, podejmuje się w końcu zadania, a napotkana w szpitalu pewna urocza pani doktor tylko utwierdza go o słuszności podjętej decyzji. Po wprowadzeniu w pierwszym zeszycie, wydarzenia w drugim szybko niestety zmieniają się w master-plan Deadpoola, który efektywnie rozprawia się ze złymi krwiopijcami wykorzystując sprzęt znaleziony w szpitalu.

Historia żadnym motywem nie zapada w pamięć. Także jeśli chodzi o rysunki, za które w głównej odpowiadał Bong Dazo. Artysta ten miał już okazję pracować z Wayem przy drugim zeszycie "Magnus Opus" i teraz również udowadnia, że jego mocno kreskówkowy styl może być przyjemną odskocznią od stałego rysownika, ale na dłuższą metę raczej by mi nie pasował. Do tego trzeba też dodać, że na wielu panelach Dazo poszedł na wielką łatwiznę i skupiał się wyłącznie na postaciach rysując je na brzydkich dwu- czy trzykolorowych tłach. 

Podsumowując, nie ma tutaj nic wartego zapamiętania. Prosty pomysł, poprowadzony w typowy dla Daniela Waya sposób w "asyście" znośnych rysunków. Przeczytać można, ale nie trzeba. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz