poniedziałek, 22 grudnia 2014

DeadpoolMAX Volume 1

Na tom złożyło się dwanaście numerów. Podtytuły kolejnych zeszytów to: "Heads", "As Inez Does (A Love Story)", "An Alternate History of Love in America, part 23", "No Cable, No Future", "A History of Violence", "Domino Effect", "Honey Moon in Waikiki", "One Night in Bangkok", "Bachelor Party for Bachelors", "Hail Hydra!", "A Hard Knock Life" oraz "Long Live Hydra".
Scenariusz: David Lapham.
Rysunki: Kyle Baker (#1-8, #10-12) oraz Shawn Crystal (#9).

Przymierzając się do lektury Marvelowskich serii z "MAX" w tytule należy pamiętać, że mają one kilka charakterystycznych cech. Wydarzenia w nich przedstawiane mają miejsce poza szeroko pojętym regularnym uniwersum, w którym znajduje się Ziemia 616. Wydawane w nich historie skierowanym są do dorosłego odbiorcy ze względu na obecną w nich nagość, wulgaryzmy oraz sceny przemocy. Także ich autorzy pomimo, że czerpią często ze znanych motywów, mają niemal wolną rękę w kreowaniu postaci i wydarzeń. Przekaz MAX-tytułów jest dużo bardziej poważny od standardowych, trykociarskich komiksów, a jako, że są one kierowane do dojrzałych czytelników, scenarzyści mogą dowolnie przekraczać ograniczenia cenzury.

Wspomniane granice, a może w tym wypadku należałoby napisać bardziej o ich braku, widać najlepiej już w pierwszym zeszycie autorstwa Laphama. Wulgaryzmy, homoseksualizm, krew i rozczłonkowane ciała stworzyły naprawdę niecodzienne połączenie. Sama historia także była ciekawa, ale szeroko komentowane były przede wszystkim niecenzuralne środki, jakich użył scenarzysta. Trudno w pewnym stopniu nie przyznać im racji, jednak z mojej perspektywy były to jedynie środki użyte przez scenarzystę, aby czytelnicy zwrócili uwagę na jego pracę. Jeszcze drugi numer wywołał niemałe poruszenie, ale jako że wyniki sprzedaży zapewne zadowoliły wydawców seria przetrwała, to jednak chyba nie obyło się bez małej ingerencji edytorów, gdyż od trzeciego numeru, forma nieco łagodnieje. A fabuła, delikatnie splatająca kolejne zeszyty, intrygowała coraz bardziej.

David Lapham, odpowiedzialny za scenariusze całej serii, wykorzystał nie tylko w pełni motywy kojarzone z Pyskatym Najemnikiem, ale co istotne powiązał je w logiczną całość, ukazując sukcesywnie czytelnikowi w kolejnych numerach, jak to się stało, że Wade Wilson stał się Deadpoolem. A 'Pool Laphama to udręczony człowiek, który już od najmłodszych lat był ciężko doświadczany przez los i to niemal na każdym kroku, w wyniku czego stał się najlepszym zabójcą jakiego nosiła Ziemia, a który odpowiednio ukierunkowany może uczynić świat nieco lepszym miejscem. Odnośnie warstwy wizualnej, to do specyficznych rysunków Kyle'a Bakera trzeba się po prostu przekonać. Przez pierwszych kilka numerów sam miałem z nimi niemały problem, ale gdy sięgnąłem po dziewiąty zeszyt tej maxi-serii, wyjątkowo narysowany przez Shawna Crystala, jakoś brakowało mi prac Bakera. Nie chodzi mi o to, że Crystal się nie spisał, ale jego styl wydawał mi się mało oryginalny, choć znów, był on bardziej drobiazgowy od Bakera.

Cechą, która w istotny sposób odróżnia Deadpool MAX od innych 'Poolowych serii jest fakt, że Lapham niezwykle umiejętnie korzysta zwłaszcza z postaci Boba, który zazwyczaj był przedstawiany jako etatowy niedorajda, plączący się Wilsonowi pod nogami. W wersji MAX to postać wielowymiarowa, z sukcesem konkurująca z Deadpoolem o przewodnictwo w serii. To właśnie Bob, jako jedyny, jest w stanie utrzymać w ryzach swojego niezrównoważonego partnera. Swoje miejsce w całej tej układance odnaleźli także Cable, Blind Al, Szalona Inez a także Weasel czy Taskmaster.

Reasumując, dlaczego warto sięgnąć po kreację Deadpoola według pomysłów Davida Lephama. Jest to swego rodzaju klasyczny Wade Wilson, pozbawiony udziwnień Volumu 2, do tego dochodzą nowe interpretacje postaci z uniwersum Deadpoola, dużo specyficznego humoru, ciekawe historie czasami niepowiązane ze sobą w bezpośredni sposób, ale współistniejące oraz niebanalne rysunki. To wszystko stanowi o sile tego tytułu i zachęca do tego, aby sięgnąć po kontynuację.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz