czwartek, 21 stycznia 2016

Deadpool Volume 2 #13-14: Wave of Mutilation

Podtytuły kolejnych zeszytów to "Profiteerin' L.A.M.F." oraz "Surrender the Booty".
Scenariusz: Daniel Way.
Rysunki: Shawn Crystal.
W epilogu poprzedniej historii Deadpool zgarnął sporą sumkę od Bullseye'a w zamian za milczenie i ukrycie się na kilka tygodni. Wade wywiązał się z tego porozumienia, a gdy zaczął się nudzić... strzelił sobie w głowę. Trzeba zwrócić uwagę na ten motyw, gdyż samookaleczanie się Poola w runie Waya będzie dość regularne i odwrotnie jak czyniili to inni scenarzyści piszący przygody Najemnika, pozbawione praktycznie jakiejkolwiek głębi. Waypool wyrządza sobie krzywdę z banalnego powodu, nudzi się. Oczywiście wiadomo, że dzięki błyskawicznej regeneracji nie odniesie większych długoterminowych szkód, to jednak w moim odczuciu takie zachowanie jest skrajnie anormalne, nawet jak na tak rozchwianego człowieka jak Wade Wilson. Z pewnością nie dodaje to też tytułowemu bohaterowi sympatii w oczach czytelnika. 

Gdy w końcu Deadpool dochodzi do siebie, postanowił zostać piratem. Dokooptowuje sobie Boba do załogi i rusza pirackim statkiem, a w rzeczywistości małym holownikiem ozdobionym piracką banderą, w poszukiwaniu przygód. I szybko je znajduje, gdy na wyspę, co do której sam miał dość niecne plany, napadają prawdziwi piraci. Wtedy rozpoczyna się właściwa akcja, choć jak w przypadku niektórych poprzednich scenariuszy Waya bardziej właściwe byłoby określenie ciągu zdarzeń, które niby jakoś się tam toczą, ale ani specjalnie nie bawią, ani nie wzbudzają większego zainteresowania.

Podobnie jak w przypadku "How Low Can You Go", także historię z zeszytów 13-14 trudno zaliczyć do udanych. Już sam wyjściowy pomysł Daniela Waya na historię niezbyt mi podchodził, a jego wykonanie trudno podsumować jakkolwiek pozytywnie. Jak zwykle jest sporo żartów, niestety w większości nie trafiły one w mój gust, a te udane mogę policzyć na palcach jednej ręki. Wykreowanie oponentów dla załogi Deadpoola także nieudane, aż dziwne że kapitan prawdziwych piratów miał jeszcze jakąkolwiek załogę, skoro ich tak "ochoczo" własnoręcznie mordował. Jednak największym minusem jest rozwiązanie historii. Chodzi o nuklearną eksplozję, wywołaną przez Wilsona, która miała powstrzymać przywołanych wyżej "złych" piratów. Koniec końców się udało, ale w takiej sytuacji zniszczenia powinny być niebagatelne i Deadpoola trudno byłoby nazywać bohaterem. Tutaj mamy za to happy end. Powtórzę, nuklearna eksplozja wśród zamieszkałych wysp. Oczywiście w rozumieniu Daniela Waya taki wybuch nie ma żadnych skutków dla otoczenia, a jak jest naprawdę wie każdy z odrobiną rozumu kojarzący nazwy choćby Czarnobyl czy Fukushima. U Waya jednak niemal wszystko jest cacy i Deadpool rusza samotnie w stronę zachodzącego słońca. 

W sferze rysunków od razu rzuca się w oczy zasadnicza zmiana rysownika i ekipy go wspomagającej. O ile style Carlo Barbieriego i Paco Mediny były zbliżone, o tyle styl Shawn Crystal to już coś zupełnie innego. W odróżnieniu od regularnych, bardziej realistycznych prac te są dużo bardziej rysunkowe, idące nieco w stronę karykaturalnego, ale w takim stopniu, na który bez problemu można przymknąć oko i który stanowi miły przerywnik. 

"Wave of Mutilation" to Daniel Way jakiego doprawdy nie chce się czytać. Prosty pomysł pociągnięty w dziwnym kierunku i bezmyślnie zakończony. O zgrozo, "my common sense is tingeling". 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz