niedziela, 28 lutego 2016

Gościnne występy: Amazing Spider-Man #611

Scenariusz: Joe Kelly.
Rysunki: Eric Canete.
Deadpool otrzymuje zlecenie odciągnięcia uwagi Spider-Mana od złowrogich poczynań rodziny zmarłego łotra Kravena. Niniejszy komiks to typowy zapychacz przed właściwą historią, w której Spider-Man musi zmierzyć się z planującymi zemstę na nim Anną Kravinoff, Sashą Nikolaievich i Madame Web. Jest to jednak jeden z najlepszych "zapychaczy", jakie miały okazję wpaść mi w ręce.

Jedną z najbardziej charakterystycznych cech Deadpoola jest fakt, że jako jedna z niewielu postaci, zdaje sobie sprawę, że jest bohaterem komiksów, a niniejszy zeszyt dobrze to ukazuje. Deadpool w pewnym momencie nawiązuje do Blackest Night, mówiąc że po ostatnim manicure jego stopy przypominają "tęczę mocy". Odwołanie do Blackest Night może nie byłoby niczym niezwykłym, gdyby nie fakt, że jest to jedno z istotniejszych wydarzeń ostatnich w DC Comics, a więc największym konkurencie Marvala na rynku komiksowych wydawnictw. To jednak nie wszystko. Najemnik, zaraz po tym, wspomina Geoffa Johnsa, byłego scenarzystę serii AVENGERS, ale obecnie pracującego dla DC. Na dodatek Wade co chwilę komentuje ramki, w których pojawiają się słowa innych postaci lub przypisy używane przez scenarzystę. Motywem wartym wspomnienia jest też zapewne wulgarny żart, zwany przez Wilsona "mamma-geddonem", który nawet niedopowiedziany do końca, doprowadza do łez osobę, która go wysłuchała. Można tutaj doszukać się nawiązania do pewnego skeczu legendarnej grupy Monthy Pythona, jednak w tym komiksie działanie dowcipu nie jest aż tak drastyczne.

Zeszyt zilustrował Eric Canete. Jego styl jest mocno kreskówkowy i zarazem karykaturalny, co o dziwo pasuje do takiego numeru, który tylko w niektórych momentach próbuje być poważny. 

Gdy spojrzy się na to, kto odpowiadał za scenariusz numeru od razu znikają wątpliwości odnośnie tego, jak taki prosty pomysł na zeszyt musiał się udać. Joe Kelly to w moich oczach najlepszy scenarzysta który miał okazję pisać Deadpoola. Wśród superlatyw w jego kierunku należy wspomnieć na pierwszym miejscu VOLUME 1 przygód Najemnika. Akcja pędzi na złamanie karku aż do kulminacyjnego momentu w którym... Deadpool totalnie odpuszcza dalsze działania i po prostu znika używając teleportera. Teoretycznie brzmi to jak wygodne zakończenie, ale jakże pasuje do Poola.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz